Kobiety są gorzej diagnozowane i leczone, z tego powodu trzykrotnie częściej niż mężczyźni w ciągu roku umierają po zawale serca – wykazały badania szwedzkich i angielskich specjalistów.
Fot. pixabay.com
BBC News informuje, że eksperci z University of Leeds oraz Instytutu Karolinska w Sztokholmie przebadali ponad 180 tys. pacjentów, którzy mieli atak serca w Szwecji w latach 2003-2013. Doszli oni do wniosku, że kobiety, które przeszły zawał trzykrotnie częściej umierały w ciągu roku aniżeli mężczyźni.
Jeden z autorów badania prof. Chris Gale twierdzi, że w badanym okresie (10 lat) u kobiet z zawałem lub zawansowaną chorobą wieńcową o 34 proc. rzadziej stosowano zabiegi, takie jak bypassy oraz stenty.
Po zabiegu lub operacji bardzo ważne jest zażywanie leków takich jak statyny czy kwas acetylosalicylowy (aspiryna), bo zmniejszają ryzyko pierwotnego lub wtórnego zawału. Z badań szwedzkich pacjentów wynika jednak, że kobiety nawet tymi lekami są gorzej leczone: o 24 proc. rzadziej otrzymywały statyny i o 16 proc. rzadziej podawano im aspirynę.
Prof. Gale twierdzi, że kiedy kobiety otrzymują te same zabiegi i leki, różnica pod względem umieralności wśród nich po zawale serca w porównaniu z mężczyznami nie jest już tak duża. A byłaby ona jeszcze mniejsza, gdyby kobiety z chorobą sercowo-naczyniowa były także lepiej diagnozowane.
Badania szwedzkich pacjentów ujawniły, że kobietom rzadziej zlecano testy diagnostyczne w kierunku choroby serca, z tego powodu aż 50 proc. z nich była źle przebadana. Polega to na ogół na tym, że choroba sercowo-naczyniowa nie jest odpowiednio wcześnie wykrywana i leczona.
Z tych samych badań wynika, że kobiety częściej niż mężczyźni chorują na cukrzycę oraz nadciśnienie tętnicze, które znacznie zwiększają ryzyko choroby wieńcowej i zawału serca. Prof. Gale uważa jednak, że to również nie tłumaczy większej ich umieralności po zawale serca. Głównym powodem jest nierówna między obu płciami opieka medyczna w zakresie chorób serca.